
Religia | 2018.01.18 19:52 20:13 |
Jak Częstochowska Pani katolików z rodzimowiercami godziła | Piotr Świtecki | |  | |
 Renesans tzw. „wiary rodzimej” traktuję z przymrużeniem oka. Owszem, do oryginałów, szczególnie jeśli kultywują swojskie tradycje, podchodzę z sympatią. Ale w tym przypadku także ze sporą dozą ostrożności. Z racji takiej, że środowisko to w znacznej mierze kształtują osoby o postawach antykatolickich, a także może być ono kanałem wpływu „braci Słowian” zza wschodniej granicy. | O dawnych wierzeniach Słowian wiadomo mi było tyle, że wiadomo o nich niewiele. Nie zachowały się źródła z epoki, jedynie zanieczyszczone relikty obyczajowe i sporadyczne wzmianki w chrześcijańskich kronikach i relacjach dawnych kupców. Dlatego zaskoczyło mnie natrafienie na książkę, właściwie broszurę, o ambitnym tytule Teologia wiary rodzimej.
Poczucie zaskoczenia towarzyszyło również jej lekturze.
Przede wszystkim, aby właściwie rozumieć religię prasłowiańską, trzeba zawiesić na kołku terminologiczne nawyki i wyjść poza schemat religii monoteistycznych. Książka zaczyna się zatem wyjaśnieniem „rodzimego” pojęcia Boga (czy raczej bogów, będących elastycznymi personifikacjami fenomenów fizyczno-duchowych). Potem przedstawiony zostaje niedualistyczny system wierzeń i panteon najważniejszych bóstw. Wszystko to językiem przejrzystym, wartkim i na ogół sympatycznym, wznoszącym się momentami z konwencji popularnonaukowej na wyżyny kunsztu literackiego (na przykład w opisie tańca Żywii i Perperuny).
Istnieją trzy kręgi obiegu informacji:
- memy tradycji kulturowj, których symbolem i skarbcem są Zaświaty Dolne, czyli Nawia;
- geny, których symboliczny obieg następuje poprzez Wyraj, czyli Zaświaty Górne, przeznaczone dla dusz odradzających się
[dusz w znaczeniu, jak widać, innym, niż w chrześcijaństwie - dop. MT] ;
pamięć indywidualna o zmarłych bliskich, czyli tradycja rodzinna, w mitologii przybierająca postać wiary w duchy opiekuńcze.
(fragment książki)
Niestety, przez stronice przewija się też resentyment do chrześcijaństwa. Tym zjadliwszy, że Konrad T. Lewandowski znany jest ze swej bezkompromisowości i, delikatnie mówiąc, żyłki polemicznej; i tym mocniejszy, że Autor przez większość swego życia był praktykującym protestantem, a oprócz inżyniera-chemika ma tytuł doktora filozofii UKSW. Trudno zatem złozyć na karb jego niewiedzy lub niechęci wytykanie sprzeczności w doktrynie chrześcijańskiej, lub fatalnych zniekształceń, do jakich dochodzi przy przenoszeniu jej „pod strzechy”.
Możnaby się zatem spodziewać w zamian systemu niesprzecznego i udoskonalonego. Tymczasem nie! Okazuje się, że aby zadowolić się rodzimowierstwem, trzeba przekreślić swój metafizyczny apetyt. Wiara rodzima nie stawia pytań ani o początek bytu, ani o jego cel, ani o istotę. Nie zajmuje się też etyką, poza może najbardziej oczywistym, naturalistycznym fundamentem. Stara się natomiast być - w zakresie, jakim się zajmuje - racjonalna, i sądząc po powtarzających się na stronicach odniesieniach do współczesnej nauki, całkiem nieźle sobie z tym radzi.
Czy jest możliwe uzgodnienie kładącego nacisk na kwestie tożsamościowe rodzimowierstwa i stanowiącego kręgosłup polskości katolicyzmu?
Wydaje się, że nie. Wprawdzie zdarzały i zdarzają się punkty z pozoru wspólne, ale to w najlepszym razie nieznaczące kulturowe skamieliny. Czasem wątpliwe (wzmożony kult cudownego obrazu na Jasnej Górze na skutek podobieństwa Czarnej Madonny i Mokoszy), czasem po prostu będące wynikiem uniwersalnych cech ludzkiej natury (zanoszenie próśb do będącego włodarzem dóbr bóstwa).
Nie idzie nam o to, żeby być od kogokolwiek lepszym, ale o to, by być sobą, a nie kimś innym. Będąc duchowymi Polakami, chcemy mieć równe powody do dumy i przekonania o własnej wartości, co chrześcijanin i judaista. Nie jesteśmy od nich gorsi, ani niczyim „młodszym bratem w wierze”. Nasza wiara wyrosła wraz z nami z tej ziemi, która jest dla nas równie Świętą Ziemią jak Palestyna dla Żydów. Patrzymy więc swego, jak Przodkowie nam przykazali!
Źródło: strona Autora. Możliwe jest natomiast współistnienie - pod warunkiem zachowania szacunku w relacjach i nie wchodzeniu w cudze buty.
Rodzimowierstwo pozostaje w sferze tego, co widzialne i wyobrażalne; chrześcijaństwo jest wobec niego na meta-poziomie. Ale pragnienie łączności z Przodkami, zakorzenienia w tradycji, oraz świadomość potrzeb duchowych przez każdą ze stron może być ocenione pozytywnie. Nawet jeśli - w przypadku rodzimowierców - do zaspokojenia owych potrzeb wystarczy ludyczny obrzęd lub chwila kontemplacji w świętym gaju. | Konrad T. Lewandowski: Teologia wiary rodzimej
Wydawnictwo Ferratus Michał Smętek, Gdynia 2017
ISBN 978-83-948492-2-1, 104 str., format A5
W książce zamieszczono kilka całostronicowych kolorowych „ikon” autorstwa Katarzyny Manikowskiej, przedstawiających żeńskie bóstwa słowiańskiego panteonu.
Strona autora: przewodas.pl |
4315 odsłon | średnio 4 (2 głosy)      |
Tagi: rodzimowiercy, teologia, wiara rodzima, rodzima wiara, Słowianie, Polska, historia, religia, religie, Lewandowski, Konrad T. Lewandowski, pisarz, Częstochowa.
|
|
Kłamstwo powinno się zwalczać prawdą, a nie pałką policyjną.
|
|