Każdy z nas, w szkole podstawowej, nękany był pytaniem pani nauczycielki, co też “poeta miał na myśli, pisząc te słowa”. Codziennie obserwujemy też, jak to niektórzy dziennikarze, jeden przez drugiego, prześcigają się w tłumaczeniu tego, co akurat pan premier miał "na myśli" i natychmiast szpalty papieru spływają atramentem, a na ustach dziennikarzy radiowych i telewizyjnych, rodzi się pieśń o zamierzeniach i reformach. Kwintesencją i całym cymesem tłumaczenia tego, co akurat “poeta miał na myśli”, było tłumaczenie rozwiązań i koncepcji artykułowanych wszem i wobec, w sposób bardzo ogólny, przez prezydenta Lecha Wałęsę.
Ale zostawmy to.
Jednakowoż każdy, kto czyta od lat i zna redaktora St. Michalkiewicza, zauważa u siebie takie zjawisko, które można określić jako myślenie i mówienie Michalkiewiczem. No i człowiek czasem już sam nie wie, czy to co mówi, to mówi od siebie, czy tylko powtarza to, co napisł już kiedyś Michalkiewicz, a może Michalkiewicz pisze dokładnie to, co człowiek czasem sam myśli?
Oczywiście, świat pełen jest podobieństw i dla równowagi, niektórzy tak intensywnie czytają samego pana redaktora A. Michnika, że zaczynają mówić i myśleć Michnikiem.
A nikomu mówić chyba nie trzeba, że pomiędzy jednym a drugim sposobem mówienia i myślenia jest zasadadnicza różnica.
Owóż i musi to strasznie niektórych denerwować, że dzięki nowoczesnej technice – głównie internetowi - redaktor St. Michalkiewicz dociera pod strzechy i jego teksty mogą czytać wszyscy zainteresowani. Dzięki temu, całe rzesze Polaków, nie muszą opierać swojej wiedzy o świecie, jedynie na tym, co opowiada im codziennie organ samego pana redaktora A.Michnika, sam pan redaktor K. Durczok, czy sam pan redaktor T. Lis.
A St. Michalkiewicz zadał właśnie sporo niewygodnych pytań, w związku z zapowiadanym na 27 stycznia, posiedzeniem Knesetu w Polsce, które ma odbyć się w Krakowie, a w byłym niemieckim, nazistowskim obozie w Auschwitz ma odbyć się specjalna uroczystość, w związku z kolejną rocznicą jego wyzwolenia.
Wiadomo, że obóz, a właściwie – muzeum obozowe – będzie w związku z tymi uroczystościami - “chwilowo nieczynne”, a nawet chyba dłużej niż “chwilowo”, bo zabezpieczenie takiej uroczystości musi potrwać. A, że w związku z zabezpieczeniem parlamentarzystów izraelskich, do Polski przyjechać ma “cała armia izraelska”* i z pewnością cała rzesza agentów Mossadu – wszyscy pod bronią – to będzie to, ze względów logistycznych, bardzo długa “chwila”.
St. Michalkiewicz nie napisał niczego, czego nie można przeczytać oficjalnie. Wystarczy zajrzeć na stronę muzeum Auschwitz-Birkenau, żeby przeczytać informację dla zwiedzających, że“Muzeum może też być czasowo zamknięte przy okazji oficjalnych wizyt państwowych, uroczystości, itp. Informacje o utrudnieniach w zwiedzaniu podawane są z wyprzedzeniem na stronie internetowej.”
Skoro obóz – muzeum, może być “czasowo zamknięte”, a potem otwarte, to i może być “chwilowo nieczynne”, a potem czynne.
Jazgot, który się podniósł, szczególnie ze strony tych, co mówią i myślą Michnikiem, wskazuje raczej na to, że St. Michalkiewicz celnie uderzył z pytaniami o suwerenność Polski w kontekście informacji o posiedzeniu, na terytorium naszego państwa, parlamentu obcego państwa, pod ochroną obcych, uzbrojonych służb specjalnych. A, że obozem koncentracyjnym i związanym z tym cierpieniem ludzi wielu narodowości, łatwo można wywierać presję, to nadarzyła się okazja do dorabiania gęby “antysemity”.
Jednakowoż i sam autor najlepiej wie, co miał na myśli, pisząc te słowa, ale i już pojawiły się interpretacje, że ma na myśli zamordyzm, który nas wszystkich czeka za łamanie poprawności politycznej i że wszyscy, którzy mają poglądy inne, niż te zatwierdzone, staną się skazanymi na obóz Żydami nowoczesnej Europy.
Jak widać, każdy może inaczej odczytywać to, “co poeta miał na myśli” i doszukiwać się dowolnie tzw. drugiego dna.
Jakby nie interpretować, to chyba nie jest to tak ważne, jak sama istota sprawy, o której napisał St. Michalkiewicz. Mówiący i myślący Michnikiem zuważyli więc chwilowo St. Michalkiewicza, ale jedynie i tradycyjnie - na wyrywki.
A przecież konkretnych pytań o suwerenność, podstawy prawne i precedens, jakim jest posiedzenie Knesetu w Polsce, chronionego przez uzbrojone izraelskie służby specjalne, nie wypada przykrywać jedynie dyżurnym jazgotem o “antysemityzmie”.
*Wywiad z posłanką K.Pawłowicz, PRAWY.TV, 17.01.2014 |