O Powstaniu Warszawskim napisano juz duzo ksiazek - wartosciowych i lichych, popularnych i naukowych. Tu interesujace moga byc przede wszystkim te, ktore dotykaja spraw polsko-zydowskich w Powstaniu i podczas II wojny swiatowej w ogole. Sa one bardzo malo znane w Polsce, zreszta wiedza o publikacjach autorow zydowskich za granica na tematy polskie jest na ogol bardzo nikla. Tym bardziej warto zaprezentowac chociazby niektore z nich. Cichy bowiem nie jest sam i nie jest pierwszym autorem, ktory pisze o Powstaniu w taki sposob. Ba! jego publicystyka na tle wyczynow niektorych uczonych o swiatowej slawie w mniej sprzyjajacych dla niego warunkach (np. gdyby nie mial nad soba parasola
"GW"), moglaby zostac uznana za... antysemicka, bo nie uwzglednia on pelnego
dorobku z tego zakresu.
Oto jeden z najbardziej znanych obecnie historykow
zydowskich, Shmuel Krakowski pisze:
Na poczatku powstania, skrajnie antysemickie grupy, ktore nalezaly do Narodowych Sił Zbrojnych, zamordowaly wielu Zydow, ktorzy wyszli z kryjowek i podziemia. Potem sytuacja
troche sie poprawila i artykuly potepiajace zbrodnie popelnione na Zydach zaczely sie pokazywac w prasie buntownikow. Ale sytuacja ponownie sie pogorszyla, gdy powstanie
zaczelo przegrywac i dyscyplina oddzialow buntownikow opadla.
Wielu Zydow zabito,
zarowno cywilnych jak i bojowcow, ktorzy walczyli w szeregach buntownikow. (S. Krakowski, The War of the Doomed. Jewish Armed Resistance in Poland 1942-1944, New York-London, 1984 s. 285).
Wedlug Krakowskiego mordowanie Zydow mialo miejsce glownie na poczatku i pod
koniec Powstania, choc miedzy tymi bardzo nieprecyzyjnymi datami lepiej bylo tylko troche.
Dalej historyk izraelski ocenia, iz zamordowano wielu Zydow, co moze oznaczac, iz ma na mysli duzo wiecej niz Cichy, ktory operuje liczba szescdziesieciu. Ale najbardziej dziwne jest inne ustalenie Krakowskiego: jakoby w konspiracyjnej prasie zaczely
sie ukazywac artukuly na ten temat, w dodatku artykuly potepiajace. Gdzie i
kiedy, w jakich pismach konspiracyjnych znalazl Krakowski owe artykuly? Nie podaje
tytulow i to swiadczy o jego niewiarygodnosci. Inne ustalenia, dotyczace przynaleznosci
organizacyjnej domniemanych mordercow do NSZ, maja taki sam walor naukowy, jak dzielo
Bernarda Marka. Sluza wylacznie propagandzie, a nie prawdzie.
Shmuel Krakowski doskonale pasuje do opinii Stanislawa Aronsona o tych historykach z
Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie, ktorych on charakteryzuje jednoznacznie: komunisci,
wyszkoleni w stalinowskiej Polsce. Krakowski byl bowiem w "ludowym" Wojsku
Polskim oficerem pionu politycznego (jak sam podaje) w stopniu majora, do 1966 r. (Jego
zona pracowala w KC PZPR). Dopiero pozniej poswiecil sie nauce, ale nieco innej, niz sie
powszechnie przypuszcza. Podjal bowiem po wyjsciu z pionu "polwychu" wojskowego
prace w Muzeum Historii Polskiego Ruchu Rewolucyjnego na etacie adiunkta. Przed emigracja
w 1968 r,. byl kierownikiem archiwum w Zydowskim Instytucie Historycznym. Trudno zatem
posadzac go o niewiedze w sprawach polskich w ogole, czy polskiej konspiracji podczas II
wojny swiatowej. Stwierdzenia o mordowaniu Zydow przez NSZ w Powstaniu Warszawskim sa
wielce nienaukowym wtretem, przeznaczonym na uzytek propagandowy czytelnika zachodniego,
ktorego wiedza o Polsce jest co najwyzej znikoma.
Nie oszczedza Powstania (i Armii Krajowej w ogole) Yitzhak Zuckerman "Antek",
jeden z przywodcow powstania w warszawskim getcie w 1943 r., ktory stwierdzil:
Wielu Zydow zostalo zamordowanych przez zolnierzy AK [podczas Powstania
Warszawskiego - L.Z.], nawet w naszym sasiedztwie. (Y. Zuckerman, A Surplus of
Memory: Chronicle of the Warsaw Ghetto Uprising, Berkeley-Los Angeles 1993, s. 479).
Cichy, o dziwo, tego autora nie cytuje, zapewne nie zna w ogole tej ksiazki. Omawia
natomiast ogolnie postawe Zuckermana podczas Powstania i stwierdza, iz chcial on podporzadkowac
oddzial ZOB Armii Krakowej, ale w koncu 22-osobowa jednostka, skladajaca sie z uczestnikow
powstania w getcie, weszla w sklad AL na Starowce. 2. M. Cichy, Polacy -
Zydzi: czarne karty powstania, "Gazeta Wyborcza" 29-30 styczen 1994, s. 14).
Nie pisze jednakze dlaczego. Recenzent ksiazki Zuckermana, Ch. R. Browning w "New
York Times" (23 maja 1993 r.) nie pomija tych spraw wstydliwym milczeniem:
Rachunek oskarzen Zuckermana jest dlugi.
(...) AK odmowila zydowskiej prosbie o plan kanalow, ktory by dopomogl w ucieczce
uzbrojonych bojowcow, oraz dala propozycje, ktora Zuckerman charakteryzuje jako
"jednoznaczna z morderstwem", zasugerowala ona bowiem wyslanie tych bojowcow,
ktorzy uciekli, w okolice objeta pozoga wojenna, gdzie z pewnoscia byliby zniszczeni przez
wojujace sily niemieckie, ukrainskie i polskie (...)
Zuckerman oszczedza swoje najostrzejsze oskarzenia na okres powojenny. Deklaruje, ze
AK skonczylaby robote, ktora zaczal Hitler. "Mozesz sobie wyobrazic, co by sie
stalo ostatnim Zydom polskim, jesli pozostaliby w Polsce. Jakkolwiek byloby, jest jasne,
ze AK by ich zniszczyla". (...)
Zuckerman nie ukrywa swego podziwu i poparcia dla polskich komunistow (...). Byli oni
prawdziwymi idealistami i "prawdziwymi patriotami", oddani sprawie zbudowania
niepodleglej Polski socjalistycznej. Byli oni po prostu "wspanialymi ludzmi",
oraz "zagrozona mniejszoscia", ktorzy byli "bliscy memu sercu od pierwszego
dnia". (...)
W okresie powojennym Zydzi, ktorzy przezyli, wspomina Zuckerman, stali miedzy
Komunistami i Reakcja i musieli dokonac wyboru". Dla niego wybor byl czysty zarowno z
pragmatycznego jak i moralnego wzgledu. "W tym okresie, byc partnerem komunistow to
byla zydowska rola narodowa, z jedynej perspektywy zydowskiego istnienia". (podkr.
L.Z.)
Tak ksztaltowane sa opinie na temat Polski na zachodzie przez niewatpliwe autorytety.
Jesli bowiem bojownik getta stwierdza autorytatywnie, iz AK po wojnie, w przypadku objecia
wladzy, doprowadzilaby do eksterminacji resztek Zydow, to komuna jawi sie jako sila
demokratyczna i antytotalitarna. Wszelkie oskarzenia pod jej adresem o popelnione
zbrodnie, nawet jesli sa przyjmowane do wiadomosci, tlumaczy sie w ten sposob, iz byly to
zbrodnie na reakcji, wcale nie lepszej od hitlerowcow. A to juz mozna spokojnie wybaczyc.
Czy dziwi zatem stosunkowo dobry obraz komunistow i komunizmu w Polsce, jako sily
"cywilizowanej"?
Inny autor zydowski, Dan Kurzman jest nie mniej skrajny w swych ocenach:
Gdy polskie podziemie zbuntowalo sie w koncu przeciwko nazistom 1 sierpnia 1944,
Yitzhak Zuckerman rozkazal wszystkim Zydom zdolnym do noszenia broni dolaczyc do
najblizszego walczacego polskiego oddzialu. Ale dowodcy Armii Krajowej albo odmowili ich
przyjecia, albo powierzali im najbardziej niebezpieczne zadania, podczas ich wypelniania
niektorzy [z Zydow] zostali zastrzeleni z tylu, o ile przedtem nie zgineli z reki wroga. W
tym samym czasie wielu Polakow ukrywajacych sie w bunkrach, zabranialo Zydom wchodzic do
srodka i czasami zastrzelilo proszacych o pomoc.
Wiekszosc bojownikow zydowskich walczylo dlatego w szeregach Armii Ludowej. (D.
Kurzman, The Bravest Battle. The Twenty-eight Days of the Warsaw Ghetto Uprising,
New York 1993, s. 342-343).
Tu klamstwa sa rownie oczywiste.
Coz bowiem znaczy, iz polskie podziemie zbuntowalo sie dopiero 1 sierpnia 1944
r.? Czy przedtem bylo sojusznikiem Hitlera? W tym kontekscie zaczyna byc czytelna intencja
podzialu: powstanie w getcie to "Pierwsze Powstanie Warszawskie", a 1 sierpnia
1944 r. to dopiero "Drugie Powstanie Warszawskie". Ale co robilo Polskie Panstwo
Podziemne przed ta data? I czy w ogole istnialo? Zostawmy te pytania bez odpowiedzi...
Powstanie Warszawskie wg niektorych autorow zydowskich jest obarczone, choc posrednio,
jeszcze jednym istotnym "grzechem". Jest nim sam jego wybuch, ktory przeszkodzil
bohaterskiej Armii Czerwonej w wyzwoleniu getta lodzkiego, w ktorym w sierpniu 1944 r.
przebywalo jeszcze kilkadziesiat tysiecy Zydow.
Podaje tu odpowiednie dane za Icchakiem (Henrykiem) Rubinem, ktory streszcza prace
innego zydowskiego autora, J. Trunka, pt. Judenrat. The Jewish Councils in Eastern
Europe under Nazi Occupation. Introduction by Jacob Robinnson, New York 1972:
Zupelnie inna miare wartosciowania, miare totalnego potepienia i wyklecia, ma Trunk
dla Judenratow, ktorych strategia i taktyka mimo wszystko nie byla przeciez zupelnie
bezskuteczna. Trunk i autor przedmowy do omawianej ksiazki, dr Jacob Robinson, skladaja
mimowolny hold tej strategii i taktyce, a w szczegolnosci Rumkowskiemu, kiedy stwierdzaja,
ze jeszcze na poczatku sierpnia 1944 r. w lodzkim getcie bylo okolo 70 tysiecy Zydow, w
olbrzymiej wiekszosci wzglednie zdrowych i silnych pracownikow gettowych zakladow
produkcyjnych; ze nie zostali oni uratowani tylko dlatego, ze rzad ZSRR z powodow
politycznych (wybuch bardzo dla niego niepozadaniego powstania warszawskiego), wstrzymal
ofensywe swych wojsk nad Wisla (s. XXIX, 413) (I. (H.) Rubin, Zydzi w
Lodzi pod niemiecka okupacja 1939-1945, Londyn 1938, s. 53).
Powstanie Warszawskie rzeczywiscie
bylo dla Armii Czerwonej niepozadane.
Ale czy naprawde tylko dlatego Zydzi lodzcy nie zostali uratowani? Czy nie bylo innych
przyczyn? Przeciez niemiecka machina wojenna, w tym jej czesc skierowana na eksterminacje
Zydow, pracowala z calej mocy do ostatniej chwili. Jakie sa powody przypuszczac, iz Niemcy
czekaliby spokojnie, az Armia Czerwona zajmie Lodz i wyzwoli lodzkich Zydow, tym bardziej
ze byli to w wiekszosci mlodzi, silni mezczyzni, pracujacy na potrzeby frontu
niemieckiego, a zatem fachowcy, tak bardzo potrzebni Niemcom w ostatnich miesiacach wojny.
Byc moze, iz rzeczywiscie czesc z nich Niemcy nie zdolaliby ewakuowac, czy zabic. Moze
zatem niektorzy z nich doczekaliby upragnionego wyzwolenia. Ale potraktowanie sprawy w ten
sposob, iz wylacznie wybuch Powstania Warszawskiego byl przeszkoda w ich wyzwoleniu, to
kolejne, bardzo powazne oskarzenie Polakow o wspoludzial w zbrodni Holocaustu!
Nie brak przeciez takich oskarzen, padajacych ze strony nie tylko autorow zydowskich,
ale takze calych organizacji. Trwa przeciez kampania propagandowa, oskarzajaca Polakow
posrednio i bezposrednio o wspoludzial, a nawet o glowny wklad w te zbrodnie. Wykorzystuje
sie w tym celu takze Powstanie Warszawskie, o czym niestety, Michal Cichy nie napisal ani
slowa. Trzeba to zrobic za niego, aby obraz byl pelny.
Bardzo znany i ceniony historyk zydowski Reuben Ainsztein pisze wprost:
Polscy faszysci
podczas powstania prawdopodobnie zabili wiecej Zydow niz Niemcow: tylko w jednym
wypadku zamordowali 30 Zydow, ktorzy wyszli z kryjowek na ul. Dlugiej 25, aby przystapic
ochotniczo do powstania. Wielu z polskich nazistow to byli polscy oficerowie
i jako takim dano im dowodztwo nad oddzialami Armii Krajowej, gdzie robili wszystko,
aby zintensyfikowac antyzydowska nienawisc, opowiadajac swoim zolnierzom, ze powodem, dla
ktorego Armia Czerwona zatrzymala sie na wschodnim brzegu Wisly bylo to, ze jest ona
dowodzona przez Zydow odpowiedzialnych za masakre katynska, ktorzy teraz chcieli zemscic
sie na Polakach za warszawskie getto. Poniewaz wielu z tych zolnierzy mialo z tego powodu
wyrzuty sumienia, taka propaganda odnosila sukcesy. (R. Ainsztein, Jewish
Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europe. With a historical survey of the Jews as
fighter and solidier in the Diaspora, London 1974, s. 676, podkr.L.Z.).
Sprobujmy po kolei zanalizowac tok myslenia tego autora. Polscy faszysci to
odmiana faszyzmu w ogole, taka sama jak hitlerowska. Walka Polakow z Niemcami podczas
okupacji to tak jakby klotnia w rodzinie, ktora miala cel wspolny: eksterminacje Zydow.
Nawet podczas wzajemnych walk strona polska nie zaniedbala nadarzajacej sie okazji, aby
zabijac tych Zydow, ktorzy jakos (?) przetrwali do momentu wybuchu Powstania
Warszawskiego. Dalej Ainsztein podaje konkretny wypadek: Dluga 25, czyli miejsce znane
wylacznie z publikacji Bernarda Marka, a zatem ten autor jest wykorzystywany wielokrotnie
jako sztandarowy historyk zydowski z Polski, ktory zapewne "ponad wszelka
watpliwosc" ustalil ten fakt i udowodnil go. Nie ma zatem potrzeby sprawdzania i
krytycznej oceny jego dziela. Polscy oficerowie byli polskimi nazistami, czyli
wyznawcami idei narodowego socjalizmu, a zapewne i czlonkami NSDAP, bo ta monopartia
Hitlera wyznawala taka doktryne. Nie zajmowali sie przede wszystkim walka z Niemcami o
niepodleglosc swej ojczyzny, albowiem robili wszystko, aby wszelkie dzialania
skierowac przeciw Zydom, a stad prosty wniosek, iz nie mogli miec czasu na inne rzeczy.
Zolnierze AK i innych formacji niepodleglosciowych z powodu wyrzutow sumienia
(wreszcie jakis ludzki odruch?), za tragedie warszawskiego getta poslusznie
podporzadkowali sie w tych dzialaniach "polskim nazistom", czyli oficerom. Ale
dlaczego mieli wyrzuty sumienia za getto? Wskazowke daje Ainsztein w wywodzie, jakoby
Zydzi z armii Berlinga wg propagandy polskich oficerow-nazistow w Powstaniu chcieli sie
mscic na Polakach za getto wlasnie. I tu dochodzimy do sedna. Skoro tak, to Polacy
sa winni zaglady... getta!
Jeszcze jedno stwierdzenie Ainszteina warto przeanalizowac dokladniej: skoro polscy
faszysci zabili podczas Powstania prawdopodobnie wiecej Zydow, niz zginelo
Niemcow, to wszelkie "obliczenia" (tak skrupulatne) Cichego oraz innych
cytowanych wczesniej autorow zydowskich wypadaja przy tym niezwykle blado. Ba, mozna nawet
przypuszczac, iz sa proba ukrycia ogromnej skali polskiego antysemityzmu, o ile,
oczywiscie, mozna wywody Ainszteina brac serio, choc to autor uwazany za bardzo powaznego
i bardzo ceniony.
Ilu zatem Zydow zabili
polscy faszysci podczas Powstania? Ainsztein tego nie podaje. Daje jednak
konkretne wskazowki do takich obliczen: wiecej, niz zginelo Niemcow. To jest juz
cos uchwytnego. Wg najnowszej publikacji o Powstaniu, straty niemieckie wyniosly okolo 10
tysiecy ludzi, natomiast 6 tysiecy uznano za zaginionych. Razem to daje 16 tysiecy! (Zob.:
K. Komorowski, Powstanie Warszawskie 1944, Warszawa 1994, s. 60). Oczywiscie, mozna
od tego odliczyc staty formacji kolaboranckich, ktore musialy byc znaczne. Ale glowny
ciezar walk spoczywal niewatpliwie na Niemcach. Oznacza to, iz polscy faszysci
musieli zabic podczas Powstania kilkanascie tysiecy Zydow! A ilu ich dotrwalo do
jego wybuchu w sierpniu 1944 r.?
Cichy w swym artykule podaje, iz szacunki liczby Zydow ukrywajacych sie w Warszawie
w chwili wybuchu powstania wahaja sie od 7 do 30 tys; (M. Cichy, Polacy - Zydzi...,
s. 13). Andrzej Zbikowski z ZIH w poslowiu do przywolywanych tu wspomnien Willenberga
stwierdza: w samej Warszawie, jak podaja liczne swiadectwa zrodlowe, ukrywalo sie po
stronie aryjskiej w latach 1943-1944 okolo 20 tys. Zydow; (A. Zbikowski, Poslowie,
w: S. Willenberg, Bunt w Treblince, Warszawa 1991, s. 119). Pozostaje
jeszcze tylko pytanie: gdzie i dlaczego ukrywali sie ci Zydzi? Jesli u Polakow przed
Niemcami, a Polacy dopiero w Powstaniu tak masowo ich mordowali, to dlaczego nie robili
tego przedtem? Jest na to odpowiedz: mogli ukrywac sie przed... Polakami, ktorzy dopiero
po wybuchu Powstania mogli spelnic swe zadze masowego mordu. A w takim razie mogli ukrywac
sie tylko u Niemcow! Samodzielnie bowiem, bez niczyjej pomocy, nie sposob wyobrazic sobie
przetrwania takich rzesz ludzi, z ktorych wielu nie potrafilo nawet poprawnie mowic po
polsku.
Jest to tak absurdalne, iz nie wymaga komentarza.
Ale absurdalne tylko dla nas: albowiem za granica, w publikacjach obcojezycznych,
dostepnych w bibliotekach uniwersyteckich i nie kwestionowanycnh niestety przez polskich
uczonych, przestaje to byc absurdalne. Jest po prostu dla czytenikow tych dziel jedynym
czesto zrodlem wiedzy o Powstaniu Warszawskim czy o Polakach w ogole... Ale pomylki w
podziekowaniach za zaproszenia na obchody 50 rocznicy Powstania Warszawskiego ze strony
czynnikow oficjalnych panstw zachodnich (przypominam: dziekowano za zaproszenie na obchody
rocznicy Getta!) mogly wynikac juz nie tylko z niewiedzy.
Leszek Zebrowski
Artykul ukazal sie w tygodniku GAZETA POLSKA
z 13 lipca 1995 r.
Jest to fragment ksiazki "Paszkwil Wyborczej" (Michnik i Cichy o Powstaniu
Warszawskim). Ksiazke wydano nakladem Wydawnictwa Burchard Edition, ul. Podlesna 15,
01-673 Warszawa, tel. 33-83-24 |