Kultura i sztuka | 2012.02.06 15:02 02.10 15:38 |
Poezja? Terapia? Agitka? | Piotr Świtecki | | | Bożena Keff: Utwór o Matce i Ojczyźnie | „Nie zasługują tutaj na jednego Żyda,
jakiegokolwiek nie byłby narodu, płci, orientacji czy koloru skóry” | (c.d. z poprzedniej strony)
Cóż zatem podmiotka/Autorka proponuje jako lek na całe zło tego świata? Można by się dziwić, nawet za głowę łapać, ale skoro Autorka z rozbrajającą bezczel szczerością przyznaje: do cyfr mam stosunek paniczny[18], jakże ją potem rozliczać z milionów ofiar?
Oto jej marzenie, wybawienie, szeroka droga wytyczona ku jasnemu jutru:
[…] czyżby rodzaj ludzki miał pojąć wreszcie, że jest sam
i nic nad nim nie ma, powyżej niebo, a poniżej ziemia?
I czuć, że sam za siebie odpowiada? Miałby być choćby tak empatyczny,
żeby się nie mordował i nie mnożył się jak obłąkany? […]
raczej nawzajem się wkluczać niż wykluczać?
Rozmnożyć cztery kolory skóry i dwie płcie, znieść obcość,
starość i młodość zbliżyć, bo nie ma ich już gdzie oddalać,
dostatek zamiast bogactwa i nędzy […]
Mieć bliźnich w psie, i w małpie, i w żółwiu? […] [s. 71]
Ogólny kierunek wzięłam po rodzicach.
Ale oni – nie wiem, czy by go poznali. [s. 72]
Uporczywa wizja, mimo doświadczeń Armii Ludu, mimo ojca rozczarowanego śmiertelnie, mimo półgębkiem zaledwie i bez porównania łagodniej, niż pierzasty wąż Luftwaffe [s. 40], ale jednak wspomnianych Gułagów…
Niewątpliwie Kobiecość i żydowskość są tu ze sobą splecione, wzajemnie się zazębiają, ustanawiając continuum obcości, gorszości[20]. Dodam do tego najwyraźniej lateralny wobec logiki (nawet „logiki kobiecej”) feminizm. Niczego się ta podmiotka ani Autorka nie nauczyły z ubiegłowiecznych totalitaryzmów. Gorzej: niczego nie pojmują, mimo że totalitaryzmów tych doświadczyły niemal bezpośrednio. Ojciec przecież popełnił samobójstwo[21]:
Niedawno wrócił z Berlina, z jaskini arymana, którego rozgromił […]
Wraz z Armią Ludu […]
przemierzył pół Europy
i czuł, że sam też należy do Ludu, do Ludu Ziemi, do Ludu Planety
do Równości, Wolności, bezpłatnej nauki i reformy rolnej,
lecz z czasem się rozczarował śmiertelnie [s. 41]
Brat Matki, przed wojną więziony jako komunista, potem zesłany został na Sybir [s. 40]
Wszystko dała bratu Noli, swojemu pierworodnemu.
Wszystkie uczucia i wszystkie pieniądze, by go ratować z kabały
w którą popadał dla idei równości, sprawiedliwości
i braku uprzedzeń, zwanej komunizmem, i kiedy siedział w celi
z dwudziestoma towarzyszami, nosiła bułki i kawę dla wszystkich,
inaczej nie jadał. Dla niej nie miała więcej możliwości,
on już wziął wszystko, a potem przyszła ruina. [s. 66]
W ogóle mężczyźni są niemal nieobecni – aż ma się ochotę powiedzieć „na szczęście”. Bo jeśli są, to są nimi oprócz brata i ojca… Hitler i Stalin, oraz ojczym Córki, o którym Matka:
Ach, ty!!! – szczeka – Przez ciebie!!
wyszłam za mąż za tego łajdaka,
Bo tobie!! chciałam dać ojca!! Teraz mnie opuścił, znalazł młodszą sobie! [s. 23]
Podobnie mąż Córki jest scharakteryzowany jako „nawigator osobnej rakiety” [s. 26], a syn wspomniany jedynie zdawkowo, przedmiotowo.
Oto mężczyźni świata warszawskiej feministki…
* * *
Zanurzenie się w tym tekście jest wstrząsające. Jest to wypowiedź pod wieloma względami modelowa. Pigułka, która połknięta w całości w kilka godzin pokaże nam więcej i dosadniej, niż kilkusetstronicowe analizy Konecznego.
To książka ewidentnie żydowska, feministyczna, lewacka. Niespójność, alogiczność nie wyklucza autentyzmu, ale po nabraniu dystansu może zaskakiwać i być trudna do pojęcia. Trudna do pojęcia, póki nie zdamy sobie sprawy, że mamy do czynienia nie tylko z opisem (i to jakim!) przekraczającej człowieczeństwo traumy, ale przede wszystkim z innym, obcym paradygmatem cywilizacyjnym.
Pozwolę sobie podkreślić: mimo ciasnej wymowy ideologicznej i skwapliwego zaprzęgnięcia do propagandowej roli, „Utwór o Matce i Ojczyźnie” należy do literatury wyjątkowej klasy. Jest dziełem żywym, współczesnym, o niesłychanej – paradoksalnie przez swoją intymność – sile rażenia.
Takich książek – może nie tak niezwykłych, ale równie raźno maszerujących w przyszłość i zostawiających za sobą pasmo gruzów – jest, obawiam się, więcej. Tylko że mało z nich dociera do naszego polskiego, okopanego w defensywie, umysłowego getta.
A my – co? My, Polacy? Czy możemy odpowiedzieć? Czym możemy odpowiedzieć? Bardzo jestem ciekaw…
* * *
Post Scriptum
Pod koniec stycznia wybrałem się do lokalu Krytyki Politycznej na spotkanie z panią Bożeną Umińską-Keff[7]. Omawiając problematykę żydowskiej samonienawiści stwierdziła między innymi, że niemiecki nazizm był kulminacją chrześcijaństwa…
W jednym z wywiadów[22] p. Keff mówi o swojej matce: opowiadała ciągle te wszystkie historie. Nie miałam do nich wstępu – to jej rodzina zginęła, nie moja. Tylko ona była ofiarą, to było jej życie, jej cierpienie. Litowałam się i byłam wściekła.
Szanowna Pani Bożeno, ja się nie lituję. Ani nie jestem wściekły. Ot, trochę mi niedobrze i trochę mi żal.
Niedawno trafiłem w sieci na wiersz „Polacy” K. K. Baczyńskiego. Kilka linijek przytoczę:
Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył
chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem,
chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył,
to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem
Dla mnie większego znaczenia to nie ma, ale dla Pani może tak. Krzysztof Kamil po matce, etnicznie, był Żydem.[23]
|
9733 odsłony | średnio 5 (7 głosów) |
Tagi: Utwór o Matce i Ojczyźnie, Bożena Keff, Keff, literatura, poezja, matka, mama, ŻIH, antypolonizm, Żydzi, Polska, antysemityzm, manipulacja, manipulacje, cywilizacja, holokaust, Zagłada, Shoah, syjonizm, getto, feminizm, LGBT, lewactwo. Re: Poezja? Terapia? Agitka? | | | Zenon Jaszczuk, 2012.02.06 o 18:17 | Mufti.
Jak Ci się udało coś takiego przeczytać? Widac po tych słowach, że to chorzy nieuleczalnie ludzie. Żydówka, nie żydówka - europejka. A dlaczegosz to nie światowiec.
Ja czytam drugi raz książke Mary Berg "Dziennik getta Warszawskiego". Na ile jest autentyczny? Trudno powiedzieć. Też może coś o tym napiszę. Bo są tutaj ludzie bogaci i jedzący resztki ze śmietników. Bo siedzą w cieple i umierają z zimna i głodu. Czym sie różni wybudowane nam getto przez żydokomunofaszystów siedemdziesiąt lat po gettcie Warszawskim?!!Pozdrawiam | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Poezja? Terapia? Agitka? | | | w.red, 2012.02.06 o 18:22 | Wybacz Efendii, ale choć napisałeś porywającą notkę nie zanurzę się w lekturze. Życie i bez tego jest wystarczająco ciężkie i upierdliwe. W dodatku zawsze przedkładałem Potop na nad Nad Niemnem i Trędowatą.
Bo po lekturze tej pierwszej pozycji chciało się żyć. Po przeczytaniu tej drugiej stawałem się senny. A trzecia wywoływał u mnie negatywne emocje. A życie jest zbyt krótkie by roztrząsać rozterki duchowe i egzystencjalne ludzi mi tak odległych kulturowo jak autorka.
Pozdrawiam | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Poezja? Terapia? Agitka? | | | Krzysztof J. Wojtas, 2012.02.07 o 05:14 | W pełni popierm Pani stanowisko; trzeba być chorym, aby dostrzegać wartość w chorobie innych.
Czuć tu jakieś skrzywienie turbana....
Zrobię inne porównanie.
Piękno.
Piękno to harmonia - odbicie - refleks Bożego Porządku. Objawia się kształtem, barwą pięknym zestawem słów.
Obecnie są tacy, którzy lansuję dysharmonię jako sztukę - czy oni czynią to z uznania dla Bożego Porządku?
Czy asystując im - sami nie stajemy się im podobni?
Sztuka to silne medium wartości. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Poezja? Terapia? Agitka? | | | Adam39, 2012.02.07 o 10:10 | "poezji" tej po prostu nie da się czytać. Czytanie tego zlepka obrzydliwych i urojonych majaczeń chorego człowieka, to istna mordęga. Przebrnąłem przez część. Szkoda czasu na wypociny tej nienawistnicy Polskości i Polaków, żydowskiej z urodzenia a syjonistycznej jak widać z wychowania, propagatorki antypolskości. Na każdym kroku widać jakie zboczone wzorce kulturowe narzuca nam to parchate "towarzystwo". W końcu musi nadejść czas by wymieść te śmiecie z naszego domu. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Poezja? Terapia? Agitka? | | | Malawanda, 2012.02.07 o 17:16 | MT, KJW, Zenuś, Wred, Adam i wszyscy:
Świetne, po prostu rewelacja!
Tak powiedzieli aplikanci w kancelarii znajomego adwokata, gdy zajrzeliśmy do Polaków i akurat na to coś
trafili:)
Najpierw robili zdumione miny, przypatrywali się zadziwieni, a potem poszłoo- zaczęli czytać na zmianę, z patosem, na przemian z żydowskim akcentem, na koniec co się dało, odśpiewali na melodię międzynarodówki. Płakaliśmy ze śmiechu, aplikantka osłabiona salwami śmiechu opadła bezsilnie na biurko, chłopaki bili się po udach, a sekretarka doturlała do drzwi, żeby wywiesić kartkę " zamknięte do godz. 14:00"
Młodzi prawnicy pytają o wydawcę, nakład i jakość papieru, chyba że było i coś nam umknęło, wtedy proszę wybaczyć.
Dawno się tak dobrze nie ubawiłam:) | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Poezja? Terapia? Agitka? | | | Malawanda, 2012.02.07 o 19:49 | Gwoli wyjaśnienia: młodzi prawnicy uznali, ze ten pokrętny utwór nie może nikomu wyrządzić krzywdy, nawet jeśli był popełniony na konkretne zamówienie. Nawet jest propozycja, żeby się wybrać na jakieś spotkanie z autorką i dowalić jej gromkim śmiechem. Dzięki za metryczkę. Aaa i jeszcze jeden projekt prześmiewców: że powieszą książeczkę na takim specjalnym kołeczku w pewnym wiejskim intymnym miejscu, a foto całości opublikują na fejsbóku:) | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Poezja? Terapia? Agitka? | | | Malawanda, 2012.02.07 o 20:03 | Jasne, że całość może być groźniejsza, zwłaszcza jeśli ma aplauz chórku pseudointelektualistów. Ale cytowane fragmenty młodzi ( przecież nie takie głupki)z miejsca obśmiali do bólu brzucha. Poszperam, co jeszcze innego ten wydawca ma na sumieniu.. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
|
|
Kłamstwo powinno się zwalczać prawdą, a nie pałką policyjną.
|
|